NA WIELKI POST 2022 /2/

Czasem Pan Bóg może bardzo człowieka zaskoczyć. Tak było niedawno ze mną. Dzień Skupienia pewnej Wspólnoty. Przeżyłam ich już dziesiątki. Nie miałam zbytnio ochoty uczestniczyć w tym Spotkaniu, jednak z ważnych powodów „musiałam”.

Pierwsza konferencja… Po kilku zdaniach zrozumiałam, że będzie mi ona towarzyszyć długo. Trudno powiedzieć, czy na nią czekałam, bo wcześniej nie patrzyłam na życie przez pryzmat historii biblijnej, której ta konferencja dotyczyła. Dzisiaj widzę głębiej, a Bóg opatruje rany.

Kapłan zaczerpnął temat z pewnej, średnio znanej opowieści z Księgi Liczb (Lb 22). Mówił o pogańskim proroku, mającym kontakt także z Jahwe. O Balaamie, którego można by określić jako kogoś, kto chciał słuchać jednocześnie „boga”
i Boga. A tak się przecież nie da, bo w duszy człowieka rodzi się chaos… Balaam w końcu zdecydował się porzucić wrażliwość serca na rzecz „miedzi brzęczącej”. Wtedy Bóg postanowił „włączyć czerwony guzik”. Kiedy prorok wyruszył
w ważną podróż, na jego drodze stanął anioł Pański z mieczem w ręku. Szybko i nieciekawie skończyłaby się podróż i całe życie Balaama, gdyby nie wierne i oddane serce… jego oślicy. Ktoś pomyśli: cóż to za wzór – osioł? Jednak w Piśmie Świętym osioł jest symbolem pokory. Może komuś wydać się dziwne, ale to zwierzę stało się dla mnie postacią, o której bardzo dużo w tym Wielkim Poście rozmyślam.

O czym dalej mówi historia Balaama i jego wiernej „towarzyszki”? Prorok nie dostrzegał stojącego z mieczem anioła, lecz oślica niebieskiego posłańca zobaczyła. Nie tylko zresztą zobaczyła, ale celowo zboczyła ze szlaku, aby jej panu nic się nie stało. Jak zareagował Balaam? Uderzył ją… i to nie tylko raz, niechcący, lecz robił to z każdą próbą uratowania mu życia przez zwierzę. Myślał, że z niego drwi i chce zrobić na złość. Dlatego zbił wierną „towarzyszkę” bardzo mocno. Ona jednak, przyjmując cierpienie, wytrwale broniła go przed karzącą ręką anioła. W końcu Balaam, ogromnie rozdrażniony
i zagniewany, powiedział, że gdyby miał miecz przy sobie, zabiłby oślicę. Wtedy stało się coś niezwykłego. Zwierzę przemówiło ludzkim głosem, jakby broniąc się pytaniem, czy kiedyś wcześniej zdarzyła się podobna sytuacja
i niewykonanie zadania? Balaam przyznał, że nie. Stanął po stronie prawdy i zaufania, a wtedy Bóg otworzył mu oczy. Może głos zwierzęcia zadziałał, może prorok wzruszył się w sercu, widząc ośle łzy? Tego nie wiemy. Ważne, że uwierzył
 i przeżył coś, co dziś nazwiemy nawróceniem. Zwykła oślica, choć nie znała powodu, dla którego jej pan miałby ponieść karę, uratowała mu życie. A Bóg poprowadził go dalej, aby dobrze spełnił swoje powołanie.

Dlaczego tak bardzo poruszyła mnie ta biblijna opowieść? Słowo Boże jest żywe i skuteczne. W nim, jak w lustrze, możemy oglądać nasze życie. To nie slogan, ale wielka prawda. Mam wrażenie, jakby proste zwierzę zostało mi pokazane za wzór w przeżywaniu mojego Wielkiego Postu – wzór wierności, pokory, umiejętności odczytywania znaków, mądrego przyjęcia cierpienia i asertywności, ale bez agresji.

Pozostaje jeszcze jedno. Niedługo będziemy przeżywać Niedzielę Palmową. Jezus wjechał do Jerozolimy na oślęciu.
W Biblii nie ma przypadków. Z pewnością należy łączyć te dwie perykopy. Może Bóg na przykładzie pokornej „towarzyszki” Balaama, chce przypomnieć Tobie i mnie ważną prawdę: ten, kto (jak osiołek na swoim grzbiecie) niesie innym Chrystusa, powinien zawsze pamiętać, że „zaszczytne gałązki palmowe” i „rozłożone na ziemi płaszcze” są nie
dla niego samego, ale dla Tego, kto na nim jedzie.

ms

do góry